Zmierzamy w kierunku techno-utopii, której idea głosi, że „żywność bez farmy”, która wychodzi z laboratorium, uratuje planetę przed zagrożeniami rolnictwa opartego na węglu.
Jakże błędne jest to założenie, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę następujące argumenty:
- Ponad 500 milionów gospodarstw o zrównoważonej skali przyczynia się m.in. do zwiększenia ilości miejsc pracy, kultury, żywotności ekonomicznej obszarów wiejskich, zarządzania lasami i dziką przyrodą, sekwestracji węgla, filtracji wody, różnorodności dietetycznej, ochrony materiału genetycznego nasion.
- Rolnictwo nie jest czymś, co należy odrzucić; to jeden z najważniejszych sposobów interakcji człowieka ze światem przyrody.
- Wszyscy doskonale wiemy i zdajemy sobie sprawę z tego, co jest potrzebne, aby naprawić wyrządzone przez nas szkody – i nie może to oznaczać odwrócenia się od ziemi, która nas karmi.
DOSZLIŚMY DO PUNKTU W NASZEJ HISTORII, W KTÓRYM WIERZYMY, ŻE TECHNOLOGIA JEST ROZWIĄZANIEM WSZYSTKICH PROBLEMÓW, W TYM PRZEDE WSZYSTKIM PROBLEMÓW SPOWODOWANYCH PRZEZ TECHNOLOGIĘ.
W niektórych przypadkach może tak być. Ale błędnym i niebezpiecznym jest przekonanie, że jest to prawdą we wszystkich przypadkach – szczególnie jeśli chodzi o coś tak niezbędnego dla naszego przetrwania, jak jedzenie.
Zrównoważone rolnictwo i całościowo zarządzane, regeneracyjne rancza mogą w rzeczywistości być jedyną szansą na wyżywienie świata, przywrócenie zdrowej jakości gleby i ochronę naszych ważnych ekosystemów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz